Komentarze: 2
Po tak szalonej i dlugiej nocy,musze dzis pocierpiec.Nie,to nie tylko kac mi dzis towarzyszy,ale i nieopisany bol szyi.Zastanawiam sie tylko od czego.Kac oczywiscie od nadmiaru wczorajszego winka z L. .......A fizyczna czesc mojej dzisiejszej niedyspozycji to skutki spedzenia calej nocy na parkiecie:/ Nie szalalam tak juz dawno. L okazala sie fantastycznym towarzyszem .Nie przeszkadzalo nam nawet to ze bylysmy tylko my dwie. L byla pod wrazeniem gdy zobaczyla Oslo noca.Wcale jej sie nie dziwie,to miasto jest niesamowite. Ok 23 dotarlysmy do Tigera i tam tez zostalysmy do rana.Przetanczylysmy caaaala noc.Nareszcie czulam ,ze zyje. Tego mi brakowalo. No i przy okazji ta mysl,ze kilka godzin w ruchu powalczy z nadmiarem moich kilogramow,dodawala mi dwukrotnie wiecej energii. Taki wieczor jak ten pozwolil zapomniec na chwile o tych wszystkich sprawach ,nie dajacych mi spokoju na codzien.No i Ty,moj drogi J,stajesz sie coraz bardziej obcy. Niczego tak bardziej nie pragne,jak wyrzucic Cie z serca mojego na zawsze,a wtedy moze uda mi sie zaczac kolejny etap mojego zycia,bez Ciebie,z kims innym. Jednak dzisiejsze zaproszenie do kina z pewnym M odwolalam ,i nie dlatego,ze wciaz o Tobie mysle,ale moj zoladek dzis ma sie nienajlepiej ,wiec nie bede ryzykowala jakiejs niezbyt przyjemnej niespodzianki:)
Apetytu brak poki co i to jest najlepsze w tym wszystkim.Godne uwagi jest to,ze przez tydzien dwa kilogramy mniej.Coraz bardziej mnie to cieszy.
Zdiecia z minonej nocy zamieszcze troche pozniej.....na pamiatke:)