Na smyczy rozkoszy
Komentarze: 14
…Czuje jego dłon na swojej szyi. Jego palce otaczaja kark niczym obroza. I wiedzie ja na smyczy poządania w rozkosz. Ona zamyka powieki, by dokladniej skupic sie na przyjemnosci dotykowej. Zniewolenie jest juz zbedne, bo nie ma zamiaru uciekac.
Ciało juz nie slucha glosu protestu rozumu. Serce nie zadaje pytan o uczucia. Chwila splywa na ramiona, piersi i skupia sie na brzuchu. Gladzi subtelnie powierzchnie jej skory tak jakby nie chcial skazic aksamitu. Boi sie sily swoich rak, choc ona jej tak bardzo pragnie. Nie daje tego co chce, wystawia na probe jej zmysly.
Slysza muzyke wydobywajaca sie z ich cial i powoli ulegaja dzwiekom, ktore wyginaja ciala. Patrzy, on swych oczu nie zamyka. Ona dlonia swa niczym dyrygent rozprowadza nuty ciagle w dol, az rozbrzmiewaja miedzy udami.
On nie pozwala na nic wiecej.
Cisza.
W akcie zazdrosci zatapia usta w to cialo, ktore juz nie nalezy do niej. On nim wlada, on je posiasc potrafi. Ona czuje bol kiedy zeby chca przerwac powloke i nagle ukojenie miekkoscia jego jezyka. Tak trudno jej nie przerwac ciszy. Tak trudno spowolnic oddech. Napina sie kazdy jej miesien czujac dreszcz pieszczoty.
To nie dzieje sie w swiecie, to wszystko odbywa sie we wnetrzu.
Lapie go najmocniej jak potrafi i pragnie by byl nia, by ona byla nim. I splataja sie dwa byty w cielesnym tancu. I wiruje ziemia, a oni zatracaja sie w tym nurcie, w koncu niszczac cisze…
Ps: piekna notka... za piękna..
Dodaj komentarz