...
Komentarze: 2
A wieczor zapowiadal sie tak przyjemnie....
Po pracy i wieczornej kawie udalo mi sie zebrac sil i wyskoczyc na basen z L. Pelne energii nie moglysmy sie rozstac.Jak zawsze wiele tematow do omowienia.Tak wiec droga powrotna wydluzyla sie troche o wieksza przerwe na przystanku autobusowym.Troche wymarzlysmy,bo niestety skandynawskie powietrze daje sie we znaki juz wczesna jesienia.L oznajmila mi,ze 4 pazdziernika jedzie na tydzien do Francji....(szczesciara) i ze bilet do domu na swieta juz ma...No tak,a ja biedna zostaje tu...Pierwszy raz w zyciu w Boze Narodzenie bede daleko od domu...No ale bede sie tym martwila za miesiac...Ok.22-giej znalazlam sie w domu.Szybki prysznic i jak najszybciej do lozka wskoczylam,a ze mna moj nowy "przyjaciel"....:)Otoz,przyjaciel to moj nowy,srebrny,cudny,sliczny komputerek:)) Jak juz wspomnialam,zabralam go ze soba do lozka,(w celu wiadomym...),do tego kubek cieplego,chudego mleka.Nagle czuje,ze cos dziwnie mnie laskocze po nodze.....To byl wielllki,czarny,gruby,ochydny,odrazajacy PAJAK! On byl naprawde duzy.tTakiego obiektu raczej w Polsce nigdy nie widzialam....Omine jednak szczegoly uniecystwienia tego osobnika.Do tej pory na sama mysl mam drgawki obrzydzenia :/
Jutro w planach zakup trucizny,o ile przezyje te noc...Brzydze sie pajakow aaaaaa.Na jutro takze zaplanowany wieczor z A:).Chyba do kina pujdziemy,bo ogladanie filmu u mnie,w pokoju gdzie unosi sie zapach trucizny na pajaki,moze sie zle skonczyc.
Dodaj komentarz